placeholder

Jakie są najważniejsze wyznaczniki dobrostanu psa?

To jest o tyle trudne pytanie, że zwierzę, które jest poważnie chore lub ma urazy, zatrucia, różnego rodzaju wydarzenia uszkadzające organizm, ma obniżony dobrostan. Na ogół lekarze weterynarii wiedzą, co wtedy robić. Znajdują przyczyny i starają się je usunąć bądź poprawić funkcjonowanie organizmu. Znacznie gorzej jest wtedy, kiedy nie ma oczywistych przyczyn. I wtedy, gdy lekarz nie może określić, co zwierzęciu doskwiera i czy w ogóle coś mu dolega, a widzimy, że zwierzę nie zachowuje się w sposób, który by świadczył o jego wysokim dobrostanie. I tu się pojawia pytanie: co to znaczy dobrostan? Co to znaczy, że zwierzę jest w dobrej formie i cieszy się życiem? Można na to spojrzeć pod kątem hierarchii popędów. Im bardziej podstawowy biologicznie popęd, tym trudniej go zatrzymać. Najtrudniej jest zatrzymać apetyt na jedzenie, popęd seksualny, agresję, reakcję na ból. Ale są popędy, które są znacznie łatwiej zatrzymywane i hamowane, na przykład taki jak popęd ciekawości lub zabawy. I to są często pierwsze wskaźniki obniżonego dobrostanu. Pies w dobrym stanie, któremu nic nie doskwiera i na nic nie cierpi, zwykle chce się bawić i eksplorować otoczenie. Innymi słowy, antropomorfizując, posiada zdolność do cieszenia się życiem. W momencie gdy taka aktywność zanika, to mamy podstawy sądzić, że coś się niedobrego z tym zwierzakiem dzieje i coś zaczyna mu przeszkadzać. Wskaźnikiem obniżonego dobrostanu jest na przykład zaniechanie higieny ciała. Futro staje się zmierzwione, a sierść zaniedbana. Popędy czystościowe, ciekawościowe, zabawa bardzo wcześnie dają informację o tym, że dobrostan może być obniżony.

Czym są zachowania eksploracyjne u psów?

Psy są węchowcami, więc ich zachowania eksploracyjne są wysycone przede wszystkim poszukiwaniem bodźców zapachowych, a nie robią tego pozostając w miejscu, tylko poruszając się. Czyli bieganie, myszkowanie, jak to często nazywamy, połączone z węszeniem, nasłuchiwaniem, dotykaniem, polizywaniem, podgryzaniem to jest cały zespół zachowań, które możemy określić jako eksploracyjne.

W wykładzie “Umysły innych zwierząt” powiedział Pan, że eksploracja i zabawa idą zawsze razem. Jak więc bawić się z psem, żeby było to dla niego rozwojowe?

Bardzo dobre pytanie. Po pierwsze nie należy unikać sytuacji szkoleniowych. Dobrze zaprojektowane szkolenie jest zawsze korzystne dla psa, bo wyzwala w nim aktywność, doświadczenia sprawczości, pewien wysiłek poznawczy. Innymi słowy dobre szkolenie może być też dobrą zabawą korzystną dla ogólnego rozwoju. Tak, żeby to było pewnego rodzaju wyzwanie. Stąd na przykład pewne utrudnienia w tym, żeby, trzeba było trochę popracować, żeby dostać jakiś smakołyk, rozwiązać jakąś zagadkę, wykonać zadanie ruchowe. Wszystkie te pomysły są dobre dla stymulacji rozwoju zarówno poznawczego, jak i ruchowego psa.

Jak zmienia się psychika psa po przeżytej traumie, jaką jest dla niego udział w walkach psów lub doświadczanie okrucieństwa ze strony człowieka?

To są dwie różne sprawy. Walka jest, jakkolwiek by to źle nie zabrzmiało, dosyć naturalną formą zachowania dla psa. Ona nie zdarza się na szczęście zbyt często, ale nie jest to nic, co można by nazwać patologią. Psy i wilki czasem ze sobą walczą. Agresja ma dla nas, ludzi, spory ładunek aspektów nagradzających. Niestety potrafi być przyjemna. W związku z tym trudno jednoznacznie powiedzieć, że udział w walce, niezależnie o tego czy jest to walka zwycięska czy przegrana, jest traumą. W trakcie walki mamy do czynienia z wyrzutem endorfin, de facto ze znieczuleniem takiego zwierzaka. W takim bitewnym szale one nie bardzo czują ból. Oczywiście jak dochodzi do poważnego zranienia, to te efekty się kończą, natomiast to nie zawsze jest trauma jako taka. Dlatego to jest problem i my jako opiekunowie psów doświadczamy tego, że zachowania agresywne mają tendencję raczej do narastania niż do wygaszania. Natomiast okrucieństwo ze strony człowieka jest rzeczywiście odrębnym zjawiskiem. To jest bardzo trudne dla psa dlatego, że człowiek, szczególnie opiekun, jest dla psa najważniejszym obiektem przywiązania. Okrucieństwo ze strony opiekuna jest czymś, co można by porównać do maltretowania własnego dziecka. Dziecko nie ma innego układu odniesienia niż jego dorosły opiekun i podobnie jest z psem. Najbliższy temu stworzeniu człowiek jest źródłem jego cierpienia. To niewątpliwie bardzo trudna sytuacja. Doświadczenie pokazuje, że dla wielu psów trauma jest obciążeniem na całe życie.

Jakie są szanse na powrót takiego psa do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie wśród innych psów i ludzi, w tym dzieci?

Trzeba rozdzielić te dwie sytuacje. Psy wykorzystywane do walk mogą być niestety trwale zmienione pod względem repertuaru zachowania. Resocjalizacja psa, który ma utorowane zachowania agresywne może być bardzo trudna. Ja nie chcę powiedzieć, że jest niemożliwa. Jest wielu opiekunów psów, którzy zajmują się ratowaniem psów z trudnych sytuacji i mają na tym polu pewne sukcesy. Ale przeuczenie psa na to, żeby realizował inną niż agresywna strategię zachowania może być bardzo trudne. Wartość nagradzająca agresji jest bardzo silna w związku z tym, że nagroda następuje szybko i jest w bezpośrednim związku z własnym działaniem. To jest coś, co można porównać do zachowania nałogowego. Wszyscy wiemy, że palenie szkodzi, ale rytuał palenia i natychmiastowa nagroda z tym związana sprawiają, że odroczone negatywne konsekwencje w ogóle nie wpływają na nasze zachowanie. Lepiej to wygląda jeśli chodzi o doświadczenie okrucieństwa ze strony człowieka. Redukcja lęku u takich psów i stopniowe, wygaszanie reakcji paniki, psychicznego cierpienia związanego z interakcją z człowiekiem jest osiągalne. Wielu zwierzęcych terapeutów ma tutaj znaczące sukcesy.

Wśród osób badających proceder walk psów powszechne jest przekonanie, że nie da się wytrenować psa do walki. Walczący pies musi mieć określone predyspozycje genetyczne, które można jedynie wesprzeć warunkowaniem. Co Pan o tym sądzi?

Wszystkie psy mają wzorce zachowań agresywnych wbudowane w swoją specyfikę gatunkową. Należą do tego samego gatunku. Genetyka zachowania dowiodła, że to, co można ukształtować poprzez determinację pewnych predyspozycji genetycznych, to pewne progi wyzwalania poszczególnych wzorców zachowania. Wydolność, wytrwałość, ale nie same wzorce. W tym stwierdzeniu jest więc część prawdy. Zarówno psy należące do ras powszechnie uznawanych za agresywne, jak i psy należące do ras powszechnie uważanych za łagodne mogą być tak poprowadzone w procesie socjalizacji, by ukształtować te zwierzęta jako osobniki łagodne, nisko agresywne lub wysoko agresywne. Rzeczywiście proces socjalizacji i rozwoju ma ogromne znaczenie. Oczywiście nie chodzi tylko o warunkowanie. Chodzi o znacznie szersze spektrum oddziaływań i modelowanie, czyli wykorzystanie nauki poprzez naśladownictwo. Innymi słowy socjalizacja i kształtowanie zachowania w toku rozwoju nie są ograniczone do samego procesu warunkowania.

Na ile trafnie psy potrafią odczytywać ludzkie emocje?

Proces udomowienia psa przebiegał w ścisłej interakcji z człowiekiem. Jest olbrzymi front badań prowadzonych na psach towarzyszących, które pokazują, że rzeczywiście psy czytają w nas jak w otwartej księdze. Świetnie odczytują emocje. Potrafią dobrze odczytywać intencje. Mało tego, potrafią śledzić nasz wzrok, czyli dzielić z nami uwagę. Myślę, że nie popełnię wielkiego błędu, jeśli powiem, że pod tym względem to są niezwykłe zwierzęta. Ich zdolności odczytywania naszych emocji, intencji i stanów umysłów są absolutnie wybitne.

Jakie znaczenie dla psów na gatunek, z którym wchodzą w relacje? Czym różnią się przyjaźnie pomiędzy nimi od ich relacji z człowiekiem?

To jest trudne pytanie, bo relacja z człowiekiem jest przede wszystkim relacją bardzo długą. Ona przekracza czas życia psa. Najczęściej, choć czasem bywa odwrotnie. Człowiek jest dla psa wyjątkowym obiektem przywiązania. Bez wątpienia psy potrafią wchodzić w bardzo trwałe relacje głębokiej przyjaźni pomiędzy sobą i tworząc tego rodzaju diady albo triady. Ze względu na ponad trzydzieści tysięcy lat udomowienia relacja z człowiekiem jest czymś wyjątkowym dla psów.

W 2017 roku zaproponował Pan spojrzenie na relację człowiek-zwierzę z zastosowaniem teorii poziomów integracji. Dotyczyło to w szczególności świadomości oraz zachowań motywowanych ciekawością. Na czym polega to podejście?

Świat nie jest czarno-biały ani kategorialny. Bardzo wiele procesów psychicznych daje się zorganizować w dosyć ciągły system narastającej bądź malejącej złożoności. I jednym z narzędzi teoretycznych, które pozwalają sobie radzić z tym problemem, jest teoria poziomów integracji. Sądzimy, że istnieje umowna jednostka, jaką jest poziom integracji, która organizuje elementy przynależące do poziomu niższego, ale nie jest ich prostą sumą. Pewna nowa jakość jest dodana. Często analizowanym przykładem może być tkanka. Składa się z komórek, ale nie jest ich sumą. Żeby powstała tkanka musi pomiędzy tymi komórkami zajść pewna określona relacja. Musi być dodana nowa jakość. Podobnie kiedy analizujemy poziom zachowania mrówek i widzimy, że pojedyncza mrówka zachowuje się w określony sposób. Ale gdy mówimy o zachowaniu mrowiska, rodziny, to nagle się okazuje, że to jest inny poziom. To nie jest suma tych jednostek, tylko dodana jest pewna nowa jakość. Co to jest świadomość? Bardzo często mówi się o niej jako o pewnym systemie wiedzy o sobie. Najniższym poziomem może być świadomość tego, że czuję ból. Wiem, że mnie boli. Często określa się ten poziom jako świadomość sensoryczna. Idziemy w górę. Wiem, że mnie boli. Wiem, że istnieję “ja” i “inni”. Wiem, że oni mogą mieć inne umysły, które inaczej postrzegają rzeczywistość. I tak dalej. Różnie te poziomy mogą być definiowane. Sami sobie, czyli ludziom, przypisujemy najwyższy poziom świadomości, który zawiera w sobie też samoświadomość. Wiem, że “ja” to ja. Wiem, że są inne “ja” i że każde “ja” może mieć inny sposób spostrzegania świata. W przypadku zwierząt będziemy nieco ostrożniej posuwali się od dołu i zadawali sobie pytanie: czy pies wie, że go boli? Pewnie się łatwo zgodzimy, że tak. A czy możemy sądzić, że pies wie, że boli innego psa? Albo czy pies wie, że nas coś boli? Nie mamy wątpliwości co do tego, że psy reagują na nasze cierpienie. Ale czy jest to reagowanie ściśle emocjonalne? Czy też jest pewien proces poznawczy zaangażowany w to, że one są w stanie uświadomić sobie: my jesteśmy jednostką, która cierpi? Sądzę, że to jest właściwy sposób patrzenia na sprawę. Nie chciałbym się wdawać w rozstrzygnięcia, jaki poziom jest osiągany przez psy. Myślę, że można przeprowadzić bardzo dużo ciekawych dyskusji, ale istotna jest zasada, jaką będziemy sobie ustalać dla analizowania tego procesu świadomości. W przypadku zachowań motywowanych ciekawością to jest troszeczkę prostsze. Wiemy o tym, że nawet proste zwierzęta poszukują informacji i można zbudować hierarchię złożoności poszukiwania tych informacji. Od najprostszych reakcji kierunkowych, które polegają na tym, że zwraca się część głowową w kierunku napływającej stymulacji i w ten sposób ta informacja jest zdobywana, poprzez różnego rodzaju zachowania aktywne, poszukiwawcze tych informacji, lokomocyjne, aż do aktów poznawczych, które mogą być właściwe tym najwyżej zorganizowanym gatunkowym. Teoria poziomów integracji pozwala na definiowanie poziomu w jakim się poruszamy. Lubię ją i czasem ją rekomenduję, bo jest niezłym narzędziem unikania prostych schematów analogii prowadzących do antropomorfizacji. Na ogół są one dla zwierząt szkodliwe w ostatecznym rozrachunku. Stąd moje przywiązanie do tego narzędzia.

Prof. dr hab. Wojciech Pisula

Polski psycholog, profesor nauk humanistycznych w Instytucie Psychologii PAN, a wcześniej wieloletni pracownik Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się psychologią porównawczą, zachowaniami eksploracyjnymi zwierząt, reakcją na nowość oraz adaptacją do zmiany. Był członkiem Krajowej Komisji Etycznej do Spraw Doświadczeń na Zwierzętach w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego w latach 2005–2013 oraz 2015–2019.